XCIX Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Zbigniewa Herberta w Warszawie

Biblioteczny Hydepark

KIERUNEK  ŁAZIENKOWSKA 3.  

SUBIEKTYWNA  RELACJA  Z MECZU  PIŁKI NOŻNEJ 

LEGIA WARSZAWA – MIEDŹ LEGNICA W DNIU 16 WRZEŚNIA 2022

Zainteresowania, a raczej pasje sportowo – kibicowskie p. prof. Alfreda Kopcia, już w poprzednich latach uzewnętrzniły się w pozyskiwaniu szkolnych grup kibicowskich, organizacji wyjść na stadion i   przewodzenie im przed i w czasie meczów. Udało się p. A. Kopciowi uzyskać bezpłatny wstęp do sektora rodzinnego, nie na wszystkie, lecz na wiele futbolowych zawodów na stadionie Legii Warszawa, to jest coś w rodzaju szkolnej wycieczki; tym razem było nas: uczniów - ponad 30 osób i opiekunów - pięcioro nauczycieli. Powodzenie rozgrywek Ekstraklasy w Syrenim Grodzie jest ogromne i wcale nie zależy ono od formy i miejsca w tabeli drużyny spod znaku eLki. Mogą knocić, że aż wstyd, a tłumy i tak będą walić na Łazienkowską. Tak też było tym razem, na trybunach zasiadło nas prawie 19 tysięcy – spore miasto. Od jakiegoś czasu nasi są w czubie tabeli, choć tydzień wcześniej dostali bęcki w Częstochowie (0:4), co niektórym analitykom mogło dać coś do myślenia. Czy to był wypadek przy pracy, czy zapowiedź kolejnej degrengolady, na to pytanie miała dać odpowiedź postawa zawodników Legii na murawie i rezultat rywalizacji z Miedzią Legnica. Goście przyjechali do Warszawy jako przedostatnia drużyna w tabeli, której zdecydowanie nie szło, więc sądzono, że miejscowi odchwycą się i zrehabilitują po wpadce pod Jasną Górą.

Słowo o kibicach. Czasy się zmieniają, a z nimi publiczność. Średnia wieku na widowni jest dużo niższa, niż
w czasach prehistorycznych, niższa, niż na meczach siatkówki czy koszykówki. Nas, bardziej doświadczonych, oprócz samej gry, interesowało też zachowanie publiki, szczególnie naszych – dziewczyn
i chłopaków z różnych klas. Zachowali się bez zarzutu, prowadząc cały czas znakomity doping, bez przekraczania granic. Wszyscy. Celowała w tym znakomicie klasa 2b. Za nami siedzieli „podstawówkowi”, na oko klasy 5 – 7, na pewno przyszli na stadion na takich samych zasadach, jak my. Ich wrzaski i piski miały taką moc decybeli, że nie przebijał się przez nie głos spikera, ogłaszającego skład legionistów. W czasie meczu to samo. Można przypuszczać, że same zawody mało ich interesowały, ocena ich poziomu jest u nich słaba, powierzchowna i niedokształcona, może zbyt mało znają się na piłce nożnej i przyszli wyrazić swą plemienną jedność? Cóż, taki to etap – dojrzeją w kibicowaniu, tak jak nasi licealiści. A piłka nożna, jak powiedział trener tysiąclecia, jest „grą myślową” – dla zawodników, ale kibic też może trochę ruszyć głową. Alchemia futbolu. W całokształcie, atmosfera podczas meczu była kapitalna, oprawa meczowa stworzona przez kibiców świetna, fantastycznie imponująca była sektorówka w barwach klubowych z wymowną datą – 1916.

A sam mecz. Zaczęło się fatalnie dla miejscowych; szybkie 0:2 po 15 minutach, błędy „legijnych” obrońców takie, jakich nie popełniają nasze chłopaki na szkolnym boisku, czy tam, gdzie trenują. „Miedziowi” wchodzili w nasze szeregi jak nóż w masło, co chwila na polu karnym drużyny w biało-czarnych strojach dzwoniono na alarm. Później przyjezdni nie wykorzystali jeszcze dwóch stuprocentowych sytuacji i nie zrobiło się 0:4, bo byłoby pozamiatane. Nasi jak dzieci we mgle, katastrofa. Łapaliśmy się co chwila za głowy, serca waliły jak młoty; nerwówka. Czy na trybunach jest lekarz?

Jeszcze w I części „wojskowi”, jak kiedyś oficjalnie mówiono, otrząsnęli się z letargu i doprowadzili do 2:2. Jak się nie ma 4:0, to się ma 2:2 – szkodowali sobie kibice w Legnicy. „Miedzianki” nie było już na więcej stać, a w II części zaczęła puchnąć. W Legii metamorfoza, chłopcy rozkręcili się, akcje zaczęły się zazębiać, żadnych baboli (kompromitujących zagrań) już nie popełniano i zaczęło to dobrze wyglądać. Za moment 3:2. Wyobraź sobie, drogi Czytelniku, jaki wtedy zaczął się tumult na widowni. Po co było pamiętać, że przyjechała jedna z najsłabszych drużyn w Ekstraklasie, a napędziła tyle strachu liderowi. Cały czas 3:2; Legniczanie wprowadzają nowych zawodników, taką swoistą Wunderwaffe, może rzutem na taśmę da się wyrównać, ale nic z tego, sędzia gwizdnął trzy razy i po balu, rzecz skończona. Żeby jednak pochwalić troszeczkę drużynę
z Dolnego Śląska, to w ich szeregach jest trzech czy czterech zawodników, którzy lepiej odnaleźliby się
w mocniejszym otoczeniu, a „miedziany” bramkarz uratował ich przed wyższą porażką. Zwycięzców się nie sądzi,  dawno temu już powiedziano, że człowieka można poznać po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna. Ozdobą meczu były gole, a pierwszy zdobyty przez warszawskiego Serba Mladenowicia z woleja - stadiony świata! Podsumowując całość pod kątem sportowym minuta za minutą, dla Legii, ocena dobry z minusem, moim zdaniem (na tle poziomu ligi), dla naszych uczniów cała piątka. Panu prof. Kopciowi pięknie dziękujemy, wykonał świetną robotę.

Na koniec jeszcze garść refleksji. Nieistotne było podczas tego wieczoru, (przepraszam, że napiszę w rodzaju męskim), czy jesteś młodszy, czy starszy, niższy, czy wyższy, blondyn, czy brunet, szczupły, czy mniej szczupły, czy jesteś z klasy „b”, czy „f”, czy uczysz się na trójki, czy czwórki, czy jesteś uczniem, czy nauczycielem. Cel naszej wyprawy był wówczas dla wszystkich taki sam, kibicowaliśmy wspólnie, jak kto umiał, siedząc jeden obok drugiego, machając tak samo szalikami; aplauz, a za chwilę dezaprobata – wszyscy reagują podobnie. Solidarność międzypokoleniowa na 100 %. Dlaczego? Bo

Łączy nas piłka!

Mam tak samo, jak ty,  miasto moje , a w nim …

                                                                                                                                     Rezerwowy

Post scriptum:  w następnej kolejce Miedź Legnica przegrała na własnym boisku z przeciętną Stalą Mielec 0:2, a farciarze legioniści z trudem zremisowali w Poznaniu 0:0.