XCIX Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Zbigniewa Herberta w Warszawie

„Ludzie, którzy szli” i my…

28 października o 7.00 prawie stuosobowa grupa uczniów i nauczycieli naszej szkoły wyjechała dwoma autokarami do Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz – Birkenau na lekcję historii, która na długo pozostanie w pamięci wszystkich uczestników. Inicjatorem przedsięwzięcia i kierownikiem wyprawy był Pan Profesor Jarosław Przybysławski, a towarzyszyli mu głównie wychowawcy klas czwartych - Panie: Monika Przerada, Beata Gościńska, Halina Kwiatkowka oraz Panowie: Krzysztof Pochwicki i Adam Gościński. Choć podróż do Oświęcimia trwała 5 godzin, droga upłynęła w atmosferze oczekiwania na spotkanie z miejscem, gdzie czas się zatrzymał. Uczniowie mieli pierwszy raz zobaczyć teren kaźni milionów ofiar nazizmu. Dotarliśmy punktualnie. Powitał nas wielojęzyczny tłum, w którym naprawdę łatwo było się zgubić, zanim podzieleni na mniejsze grupy pod opieką przewodników wyruszyliśmy na spotkanie z brutalną przeszłością i heroizmem. Już pierwsze zderzenie z masą ludzi nasuwało wspomnienie „Ludzi, którzy szli” T. Borowskiego. Tylko my – zwiedzający - szliśmy w wiadomym i bezpiecznym kierunku. Cienie tamtych towarzyszyły nam, krzyczały do nas zza murów, spod gruzów, z przytaczanych przez przewodników cyfr i szczegółów. Mijaliśmy niekończący się tłum zwiedzających, ocierające się o siebie grupy, które w milczeniu słuchały o przerażającej historii miejsca i ludzi. Dawno w tak krótkim czasie nie usłyszeliśmy tylu faktów.
Już sama brama obozu macierzystego Auschwitz I zrobiła na nas wrażenie. Niejeden raz widzieliśmy ją w mediach. Ale czym innym jest stanąć pod napisem „Arbeit macht frei” i pomyśleć o wyruszających na wielogodzinną, katorżniczą pracę. Zwiedzanie kolejnych baraków i oglądanie przedmiotów zabranych więźniom – walizek, protez, butów, garnków, a nawet włosów - wzbudzało ogromny smutek. Makieta komory gazowej ze skłębionymi i powykręcanymi od bólu ciałami na zawsze pozostanie w pamięci. Prawdziwa komora gazowa, a na jej ścianach ślady po paznokciach tych, którzy szukali ratunku przed cyklonem B i śmiercią w męczarniach, poruszyła niejedną wyobraźnię. Cela śmierci Maksymiliana Kolbego. Szubienica, na której zawisł komendant obozu Rudolf Hoess. Miejsce rozstrzeliwań. Można by
wyliczać zatrzymane pod powiekami obrazy.

Nie mniejsze wrażenie zrobiła na nas Brzezinka, czyli Auschwitz II-Birkenau – obóz koncentracyjny zajmujący 140 ha, miejsce masowej eksterminacji z pięcioma kompleksami krematoriów. Tu zobaczyliśmy rampę i znów poczuliśmy się, jakbyśmy na obóz patrzyli oczyma Tadka z opowiadań Borowskiego. Naszym oczom ukazała się barwna Kanada, choć tylko opowiadała o niej przewodniczka. Usłyszeliśmy, stojąc w baraku, jak wyglądała codzienność w Birkenau i szereg indywidualnych historii. W końcu dotarliśmy do Międzynarodowego Pomnika Ofiar Obozu i oddaliśmy im cześć. Nie zabrakło pytań, choć na najważniejsze, jak to mogło się zdarzyć, nie ma satysfakcjonującej odpowiedzi, bo chcielibyśmy, by człowiek nigdy nie przestawał być prawdziwym człowiekiem.

Do Warszawy wracaliśmy napełnieni pragnieniem, by już nigdy i nigdzie nie powstawały obozy koncentracyjne i zagłada na jakąkolwiek skalę. Potwierdzaliśmy zgodnie, że trzeba było tu przyjechać, by zobaczyć na własne oczy, usłyszeć i zapamiętać, a także tę pamięć przekazywać. O 22.10 nasze autokary zajechały przed szkołę. Wysiedliśmy z nich mądrzejsi i dojrzalsi o nowe doświadczenie.