XCIX Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Zbigniewa Herberta w Warszawie

Wycieczka rowerowa do Ossowa

11 września odbyła się wycieczka rowerowa do Ossowa – miejsca, w którym 4 sierpnia 1920 roku, w zwycięskim boju, zginęło kilkuset żołnierzy ochotników, w tym studentów i gimnazjalistów z warszawskich szkół. Celem wyprawy było nie tylko poznanie ważnej dla Polaków historii „Cudu nad Wisłą”, ale też aktywne spędzenie czasu.

Sobotni poranek powitał rowerzystów słońcem, a oni odpowiedzieli dobrymi humorami i ochotą do pokonania około 40 kilometrów. Wyruszyliśmy o 10.00 dwunastoosobową grupą, którą utworzyli zarówno pierwszo – i drugoklasiści jak i tegoroczni maturzyści. Uczestników połączyła potrzeba ruchu i  zamiłowanie do rowerowych wyzwań. Przewodnikiem grupy był Pan Adam Gościński a tyły zabezpieczała Pani Beata Gościńska. Jechało się cudownie do momentu, gdy na piaszczystych i leśnych drogach nie zaczęły grzęznąć nasze rowery. Wyczyszczone na tę okazję białe buciki (szczególnie p. Gościńskiej) pokrył kurz, a wywrotki do piachu (już nie tylko p. Gościńskiej)  dostarczyły prawdziwej zabawy i były nie lada wyzwaniem. W końcu jednak cel został osiągnięty. Pod kaplicą i cmentarzem żołnierzy polskich odbyła się krótka lekcja historii, którą poprowadził opiekun grupy wspierany przez uczestników. Wykazali się wcale niemałą wiedzą! A potem odbył się zasłużony odpoczynek. Szybko zorganizowaliśmy drewno na ognisko i już po chwili smażyliśmy na nim kiełbaski, opiekali chleb i co tylko znalazło się w naszych bagażach (żelki?, krówki? pianki? – samo zdrowie). Po sutej uczcie wzbogaconej wymianą niekontrolowanych myśli trzeba było wyruszyć w drogę powrotną. Wcześniej udaliśmy się na miejsce śmierci bohaterskiego księdza majora Ignacego Skorupki kapelana 236. ochotniczego pułku piechoty, który zginął w Bitwie Warszawskiej. Powrót z pełnymi brzuszkami nie był łatwy, ale przebrnęliśmy przez piachy pustyni – tym razem bez wywrotek jako już doświadczeni rowerzyści. Pokonało nas jedynie pragnienie, gdyż upalny dzień sprawił, że nasze zapasy wody wyczerpały się nieco za wcześnie. Z pomocą przyszła Biedronka, która oczekiwanie stanęła na naszej drodze. Zaopatrzeni w wodę  i szczęśliwi, już bez trudu, około 16.00 dotarliśmy pod szkołę. To był bardzo udany dzień, choć nogi trochę bolały. Na szczęście na koniec padły pytania: „kiedy następna wyprawa i gdzie?”